Dziwić może niektórych oddanie Janusza Kowalskiego dla spraw Polski PiS. Walczy z LGBT z taką zajadłością, ze w szkole przeszkadzają mu kolorowe kredki. Niemców nienawidzi tak bardzo, że mścić się chce nawet na dzieciach zabierając im pieniądze na naukę języka. Na punkcie Donalda Tuska ma natomiast taką obsesję, że jak zobaczy pod sejmem Ferrari, to szuka właściciela z nadzieją, że okaże się nim polityk znienawidzonej platformy.
Wydawać się może, że Pan Janusz oszalał. Nie można tego wykluczyć bo od sumy, jaką zarobił w państwie PiS może zakręcić się w głowie zwłaszcza komuś, kto dotąd takich pieniędzy nie widział.
2 453 000 – tyle według portalu Wirtualna Polska zarobił Kowalski – były wiceprezes spółki skarbu państwa - PGNiG i członek władz jej spółek-córek, a także były członek rady nadzorczej KGHM
Państwo PiS swoich pretorian suto wynagradza. Janusz Kowalski po wygranej PiS w wyborach w 2015 r. wszedł do zarządu PGNiG; zasiadał w nim do listopada 2016 r. Spółka wypłaciła mu łącznie 2,178 mln zł (z tego 516 tys. zł już odejściu z pracy) – czytamy w tekście Bianki Mikołajewskiej, dziennikarki Wirtualnej Polski
Od czerwca 2017 r. do października 2019 r. Janusz od kolorowych kredek zasiadał w radzie nadzorczej KGHM. Zarobił w niej 275 tys. zł.
Na przełomie 2017 i 2018 roku przez kilka miesięcy był też członkiem rady nadzorczej Poczty Polskiej, a w latach 2018-19 – członkiem zarządu Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych.
W 2019 r. wpłacił na fundusz wyborczy PiS 15 tys. zł. – mógł bo było go stać. Podczas ostatniej kampanii nie był już gołym jak mysz kościelna prostym chłopakiem z Opola, który wchodził do polityki, a suto wynagradzanym działaczem.
Obecnie Janusz Kowalski nie zarabia kroci w spółkach, bo nie może. Zasiada w ławach poselskich, co też, jak powszechnie wiadomo, nie jest funkcją społeczną, choć mniej płatną. Teraz może sobie na posłowanie pozwolić. Teraz Janusz jest już milionerem.
Foto: Andrzej Iwanczuk/REPORTER / East News
Commentaires